"Gdyby ludzie zamieszkujący planetę, na której nie kwitną kwiaty, mogli je poznać, stwierdziliby, że my, ziemianie, musimy chyba szaleć z radości, mając je wciąż wokół siebie".
Iris Murdoch

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Pamiętnik, kartka nr 7

     Spokoju szukaj w ciszy. W tej niebrzmiącej niczym chwili masz szansę na pielęgnowanie myślenia. A świat hałasuje. Świat nie chce, żebyś myślał.

     A człowiek tak często nie słucha ciszy. A cisza ma nam tak wiele do powiedzenia. A może, my nie chcemy tego słyszeć.
Może nie chcemy usłyszeć  słowa prawdy, być może jedynego słowa prawdy.

     Wyłączyłem radio. Zza ściany słychać zbyt głośno chodzący telewizor. W sąsiednim pokoju gra komputer. Słychać, prawda, bardzo wiele. Wśród odgłosów maszynowych karabinów, wśród jęków wirtualnych ludzi, osuwających się na ziemię, prócz niosących złe wieści wiadomości. Ciężko jest znaleźć skrawek ciszy, jednak…

     Jednak cisza jest słodka. Jest jak czekoladka. Na wierzchu gorzka czekolada, a w środku czeka słodka niespodzianka. Hałas! Cisza umknęła. Komu się chce za nią biec? Spotkam kogoś, kto biegnie w tę stronę, za tą uciekającą? Nie muszę. Samotność jest piękna jak cisza.

czwartek, 16 grudnia 2010

A jutro bodajże piątek :D

     Czasami zastanawiam się czy można porozmawiać z własną ścianą. Nie dolega mi samotność. Ściana jest bardzo ciekawa. Niby taka stateczna, istotna, niby taka przemyślana, a zwykły młotek potrafi ją popsuć. Myślę, że taka ściana musi być bardzo mądra. W końcu słucha przez lata tylu ludzi, nic przy tym nie mówiąc, nikomu nie przerywając. Nikt nie mówi, że ściany są kulturalne. Myślę, że jak by ta ściana, ja wiem, nazwijmy ją Ala, miała się ubrać, założyłaby na siebie piękną ale zarazem gustowną suknię w kwiaty. Chciała by pokazać własną zwiewność i lekkość, bo przecież o Ali nikt w ten sposób nie mówi. Nikt o niej nie mówi. I choć Ala taka samotna, przecież się do niej nie przytulę…

     Mam ostatnio bardzo dużo czasu. Mam czas wstać rano przed szóstą. Mam czas zjeść śniadanie i wyjść na zajęcia. Mam czas wrócić do domu po 21. Czas… Smutno by było. Nieciekawie by było, kiedy każdy mógłby zatrzymać czas wtedy kiedy ma na to ochotę. Wleklibyśmy to nasze życie. Myślę, że nastąpiło by ciągłe i nieprzerwane zatrzymanie czasu. Czy było by to złudzeniem?

     Ja wiem co bym chciał. Wirować dookoła własnej osi, wydawać piękne dźwięki… Wirując otworzyłbym usta, i wyciągnął język. Wirujący facet z wytkniętym językiem. Chciałbym nim być. Kto ludzi uczy beztroskiego bytu. Lepiej było by zapytać, kto poczucie takie w nas zatraca, a może co? Życie to zbyt banalna odpowiedź. Chciałbym się pobujać na hamaku, wśród zieleni tropikalnego lasu. A wskazówka kreci się. A kolejny dzień kończy się. Co się jutro wydarzy? Może świat będzie bogatszy o jednego wirującego z wytkniętym językiem faceta? Któż to wie.
Uśmiechnij się :D

środa, 15 grudnia 2010

Baran, co lata jak motyl

     Migają światełka, choinkowe ozdoby, migają naprzemiennie. Migają mi myśli, migają pomysły, czas przemija tak samo. Tak samo trzeszczy śnieg pod butem, tak samo trzeszczy odgłos intelektualnej luki. Dokoła jasności wciąż przybywa, oszukującej naturę ponurej zimy. U mnie raczej widno, na pewno nie świeci. Zrobić to, czy zrobić inaczej. Obraz namalować, czy posadzić kwiatka? Dylematy człowieka młodego. Dylematy każdego człowieka. Czy dzisiaj jest piątek? Nie, dzisiaj nie ma piątku, piątek proszę pana nastąpi.

     A jaki miał kolor talerz, łup mój, na którym jadłem. Co jadłem i kiedy. To było. Co jeść zatem będę? Czy to wypada, żeby ziemniak odbywał posiedzenia na kwiecistej łące? Czy lepszy będzie kolor palonego szkła? Czy łódko czy pierś? A co to była za kura? Ciekawe czy miała wuja. Ciekawe czy była kiedy u doktora? Skąd mam wiedzieć.

     Pustka to stan, wszechstan. Nadużywują ją. Ciągle ją czymś nazywują. Kupują, konsumują, trawią, umierają. Smucący się jest człowiek, obrawszy drogę pustki. Pustka człowieka wkręca w dziurę. Z dziury trudno wyjść, bo to taka specjalna dziura z trudnym wyjściem.

     Chciałbym pohasać po łące. Chciałbym poudawać owieczkę, nie, wolałbym motylka. Być ukołysanym przez wiatr, źle, być kołysanym na wietrze. To musi być radocha. Ciekawe czy motyle mają takie malutkie aparaty. Jak bym był motylem to chciałbym mieć aparat, taki malutki. Robiłbym kumplom motylom zdjęcia. Motyle to chyba muszą się dużo uśmiechać? Pewnie tak. Robiłbym malutkie zdjęcia, malutkim aparacikiem, malutkim usteczkom z dużuchnymi uśmiechami.

Młynek Kawowy

piątek, 10 grudnia 2010

"Bez kury nie podchodź"

     Pamiętam, powiedziała kiedyś, kiedy nie było jeszcze dzieci. Wziął mnie mój mąż i zaprosił do restauracji, no wiesz gdzie, no tam… tam na końcu miasta koło tej uliczki… Tak, wiem, babciu. Kontynuowała. Wiesz, nic nie pamiętam z tego spotkania, ale pamiętam jedną rzecz. Wiem, że jedliśmy ziemniaki, i wątrobę. Wnuczek zrobił oczy, bo jego duszyczka pewnie nigdy takiego jadła nie zaznała. Babcia, a była jakaś okazja? Babcia ciągnęła dalej. Ta wątroba była taka dobra, tak dobrze doprawiona. Z jej idealnie dogotowanej struktury, nie, tego zwyczajna babcia by nie powiedziała. Wnuczek miał jednak okazję, aby usłyszeć jedyną w swoim rodzaju poezję czy hymn na temat nieszczęsnej wątroby. Wciąż dało się słyszeć głos pochwalny płynący wprost w objęcia ów gruczołu. Jaka to ona idealnie pachnąca, jaka to ona smakowita, jak pięknie się prezentuje na talerzu, jak zaspokaja potrzeby kubków smakowych, jaką to ucztę mają sztućce które dzielą tak idealnie sporządzoną potrawę. Oboje wpadli w trans. Trans to zbyt duże słowo, jednak kto w dzisiejszych czasach sobie na wyolbrzymienia nie pozwala. Nie. Źle napisałem, trzeba iść pod prąd. Oboje po owej rozczulającej rozmowie nabrali bardzo małej, maluteńkiej wręcz, i jeśli ochota może być filigranowa, nabrali takiej właśnie ochoty, na skosztowanie tego, co zowiemy wątrobą. A niby zwykła rzecz...której większość populacji nie cierpi. Bo "bleee". Dzisiaj to... bez kury nie podchodź…
Pozdrawiam odwiedzających :)

niedziela, 5 grudnia 2010

Pamiętnik, kartka nr 6

     Poznałem ostatnio wiele pań o pięknych włosach. Spenetrowałem już prawie całą wystawę farb do włosów. Pokonałem objawy oczopląsu. Przestały mi się mieszać rodzaje dezodorantów czy kremów, wiem już gdzie leży zapach „japoński ogród”.

     Doświadczyłem przerażenia. Wywaliłem gigantyczną, sięgającą prawie sufitu, wieżę papieru do nosa. Serce na chwilę stanęło, przerażone widokiem lawiny spadających i rozwalających się pudeł na zapleczu. Na szczęście miałem na co zwalić ów mój brak doświadczenia i pewnego rodzaju wyczucia. Owszem, zostać przygaszony stertą papieru, to jest coś, na co czeka się latami. Serce z tego się teraz cieszy.

     A dookoła galerii chodziło sobie serce, i rozum. Dziewczynom nie było wiele trzeba. Prawie automatycznie zaczęły się wzajemnie zwierzać, który to z dziwacznych stworów jest bardziej a to romantyczny, a to przystojny.

Stanisław Soyka "Czas nas uczy pogody"


poniedziałek, 29 listopada 2010

Dostałem w twarz :D

- Poznałam niewielu ludzi uśmiechniętych. Omijała mnie radość. Jesteś inny.
- jestem tylko robaczkiem, a ludzi uśmiechniętych jest jeszcze trochę , naprawdę
- ja miałam chyba na tyle smutne życie , ze się z niewieloma takimi spotkałam
ale jak mówisz, ze są tacy, to jest nadzieja :D

- „smutne życie”
muszę się nad tym frazesem zastanowić
często mnie zaskakuje łączenie  tych dwu wyrazów
naprawdę

- tak? a co w tym polaczeniu 'nietakiego'?:)

- życie, eksplozja tajemniczej siły, czegoś nieodkrytego, niezbadanego, cudownego, wykraczającego po za naszą świadomość, łączyć ze słowem tak…
takim zwykłym słowem „smutne”

nie ja rozumiem, nie musi wzbudzać to w tobie kontrowersji
ale mnie to dziwi :)
i nie chodzi o szukanie na siłę piękna, przemalowywania, wyolbrzymiania
ale o takie spokojne  jesienne myślenie

Dostałem po twarzy komplementem. Zmieniłem temat. Dostałem po twarzy komplementem. Był trafiony. Rozmiękło mi poczucie zadowolenia. Rozkołysało mi się w stanie chwilowej nieważkiej przyjemności. To naprawdę może być fajne. Mam zadanie, dla siebie. Nauczyć przyjmować się komplementy.  Kolejny powód do uśmiechu?

Zafascynowanie człowiekiem. Fascynacja każdym człowiekiem, każdym drzewem, podmuchem wiatru. Często zapominam. Zbyt często zapominam o tych cudach. Ma postawa ma tak wiele z postawy przesiąkniętej marnością.

- to chyba jest kontynuacja. Życie źle wykorzystywane, niedoceniane, przegapione, zmarnowane.
smutne Zycie to dla mnie…

- „niedocenione”… ileż w tym słowie przerażającej prawdy.

Mi pozostaje radować się. Radować się walką z własnymi słabościami, pocieszać się wygranymi. Uśmiechać się do klęsk, i gotować zupę dla wesołej przyszłości…



tutaj dziękuję Marzenie :) dzięki której powstała ta notka :)
dzięki :)

Tak, to jest dobra myśl

     Dzisiaj jestem radosny. Choć zawaliłem dzień w szkole, jestem pocieszony. Kiedyś musiałem być twardy. Tak mi się wydawało, i z pokerowym wyrazem twarzy pokonywałem codzienność. Jakie to smutne. To było. Dawno, zaczynam już zapominać. A dziś, teraźniejszość jest inna. Codzienność staje się zupełnie zaskakująca. Zadowala mnie to. Dziś się cieszę z własnych poruszeń. Zastanawia mnie jednak ów myśl codzienności. Codzienność jest często podobna. Smutni są ludzie których los nie zaskakuje. Tak mi się wydaje. Ale los nie musi zaskakiwać zewnętrznie. Pośród idealnego życia, który jest celem wielu młodych jednostek, brakuje w ogóle bytu nienamacalnego. Nie chodzi o duchowość religijną. Mam na myśli proste patrzenie na naszą osobę. Gesty, ruchy są efektem czegoś materialnego. A myśli?

     Jest na to wiele odpowiedzi, wielu jednak nie znamy. Ale po co nam wszystko wiedzieć, gdzie byłby wtedy element niespodzianki? Gdzie poczulibyśmy się jakoś bardziej? Tak, to jest dobra myśl.
Pozdrawiam :)

niedziela, 28 listopada 2010

Pan Rok

     Zastanawiałem się, czy należy dziś świętować. Świętowałem w duchu.  Rozmawiałem. Pocieszono moją radość rozmową. Rozmowa była dobra.

     Słucham piosenki, jest smutna. Jestem wesoły. Nostalgia tak łatwo mnie nie dobędzie. Nostalgia? Nie, przecież jestem facetem. I co z tego? W sumie nic.

     Poruszono dnia dzisiejszego kwestię nadużywania słów. Poruszyłem ja. Rzucono przykład. Odebrałem przykład. Depresja, Wiara. To już są dwa.

    Podjąłem zastanawiania. Dlaczego ludzie tak często narzekają? Jak wiele rzeczy może się nie podobać. Stop. Łatwiej było by zapytać, co na tym świecie się komuś może podobać. Stop. Cieszę się, że wolę iść pod górkę. Moje zadanie na dziś? Zacząć szukać maszyny do robienia pesymistów. Jak ją znajdę, na pewno jakoś ją popsuję.

     Po co to piszę? Pesymizm wyjątkowo mi nie leży. A może ludzie smutni, zakładają jedynie garnitury od złego krawca? Cieszę się z własnego fraka. Chyba zostanę krawcem.

wtorek, 23 listopada 2010

Pamiętnik, kartka nr 5

- chcesz coś po mnie w spadku?
cisza
- mhm, wiesz, chciałbym pierwszą lepszą książkę, ale z dedykacją.
cisza
- większość książek oddałam już do biblioteki, ale spoko, coś znajdę.
cisza

środa, 17 listopada 2010

5'NIZZA - Jamayka

Ma-moja-moja-moja-moja-moja-moja-Jamajka...
Chodzę bez skarpetek, boso
Moje włosy niestandardowe


wtorek, 16 listopada 2010

AudioTele

     Tak, na to właśnie czekałem. Są zagadki bez odpowiedzi. Rzuciłem się wprost do garnka na gazie, w której jest gotująca się woda. Ale nie tu tkwi brak zmysłu intuicji. Jam jest ciekaw, co będzie, kiedy wyjdę już z tej nieprzyjemnej parowej kąpieli. Czy talki moment nastąpi?

poniedziałek, 15 listopada 2010

Wróbelek był sobie, skakał. A słoń stał się mrówką.

     Czy to powinno być w moim pamiętniku, chyba tak. Przecież głupolu, ja to kiedyś przeczytam, i będę mógł z obecnego stanu coś wyciągnąć, albo się pośmiać. A chciałbym tego bardzo. Ostatnie kilka dni spowodowało - NIE -  nic nie spowodowało. Po prostu nie ma mnie już. Jestem w szoku. Tydzień temu byłem sobą. Bach. Dzisiaj jestem sobą. Ale linia łącząca obie te persony wydaje się być zerwana – jestem rozradowany. Błąd, jestem wielce rozradowany.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Kraków, miłość ma


     Tak, wiara czyni cuda. Można w pól godziny znaleźć mieszkanko w Krakowie, nie mam już co do tego żadnych wątpliwości. Jednak najlepszą wiadomością jest to, że jadę do Krakowa i to już jutro. Niepoprawnie zarywając szkołę, komplikując sobie całą rzeszę spraw, ale czego nie zrobi się dla własnych pożądań, a przede wszystkim dla miłości.

niedziela, 7 listopada 2010

Tajemnicze znalezisko

     Jak donoszą rodzinne pogłoski,  w łodzi podczas robót drogowych odkopano tajemniczą butelkę. Wydobyte znalezisko, wydawało się wszystkim bardzo szczególne. Na zabrudzonej i zjedzonej przez czas etykiecie dało się odczytać początek daty 18??. Robotnicy zadzwonili do muzeum i poinformowali o znalezisku, będąc w przekonaniu, że odnaleźli coś bardzo ważnego. Kiedy ekipa historycznych badaczy chciała rozwikłać zagadkę związaną z zawartością butelki, okazało się, że robotnicy już tego czynu dokonali. Chwalili sobie posmak wódki, bowiem po własnych ekspertyzach stwierdzili jednomyślnie, że była to cytrynówka.

      I tutaj można obalić mit, że jakoby robotnicy popijali by własny żywot tylko i wyłącznie tanim i niskiej jakości alkoholem. Przesądom nie boję się powiedzieć nie. Jedni po prostu uczą się do trzydziestki, aby od czasu do czasu spróbować co lepszego alkoholu, ewentualnie siedzieć na odwyku, a inni, inni niczym marzyciele, ludzie z pasjami po grób, wyruszają na podbój ziemi z łopatą, w poszukiwaniu upragnionego smaku pełnego wyrafinowania.

     Jak my o sobie mało wiemy.

pozdrawiam tylko ludzi z pasją - robotników :D

Pamiętnik, kartka nr 4

     Dziś napisała do mnie Ola. Po chwili zaczęliśmy wspominać najlepsze niespodzianki podczas podróży. Nie powiem, zaskoczyła mnie:

- kiedyś na wsi dostałam żywą kurę…
- i się jej bałam
- ale nie chciałam robić wstydu więc ją wzięłam
- wiesz jak to jest jechać na rowerze z kurą?

Tutaj dała mi chwilę na przemyślenia, lecz nie czekając na owoc zajęcia, którym mnie obarczyła odpowiedziała sama na swoje pytanie:

- hardcorowo!

Dlatego tak się cieszę ze strony autosopem,net i ludzi, którzy tą ideę budują.
pozdrawiam Olę

poniedziałek, 1 listopada 2010

Przeżyła aborcję!!!

     To powinien zobaczyć każdy!


"Nasze życie? Kiepski nocleg w niewygodnej gospodzie"
św. Teresa z Avili
aż chciało by się powiedzieć, jaka ta zagroda piękna, gdy patrzy się oczyma ducha

czwartek, 28 października 2010

Pamiętnik, kartka nr 3

     Każda kolejna chwila coraz bardziej mnie pociesza. Nie dalej jak we wtorek, autobus komunikacji miejskiej chciał zjeść moją nogę. Koleżanka zapytała:

- No ale chyba nie zjadł? :D

Dziki zachód :D

     Kiedy miałem zamiar wyłączyć radio, puścili ten utwór. Jedna chwila wcześniej, i nie mógłbym się zachwycać muzyką Ennio Morricone'go.


poniedziałek, 25 października 2010

Zielonych kropek sznur...

     Powstrzymując się przed pisaniem o kurzu, zastanawiam się dlaczego siedzę przed monitorem, dlaczego patrzę na zieleń moich ścian, dlaczego zastanawiam się nad celowością bytu przypadkowo napotkanych rzeczy, kiedy macham sobie w nijak ogarnięty sposób głową. Chwila braku koncentracji, chwila bez patrzenia wciąż tylko na litery. Chwila dla pana Gienka.

Pan Gienek

     Nie znam pana Genka, jednakże pokochałem go wręcz od pierwszego wejrzenia. Poniższy filmik dodatkowo upewnił mnie, że słusznie darzę go wielką sympatią.

sobota, 23 października 2010

Jak się ma świat

     Jeszcze dzisiaj rano chciałem napisać jak okrutni potrafią być ludzie. Z ratunkiem przyszło mi to nagranie:

poniedziałek, 18 października 2010

Mamaaa!?

- Mamaaa! Podasz mi gładką kartkę A4?!
- Poczekaj chwilę, odparł nieco zmęczony głos. Następnie do pokoju wkroczyła moja mama, trzymając w dłoni całkiem pokaźny plik lśniących bielą kartek.
- Mama, a po co przyniosłaś aż tyle?, pytającym tonem dała o sobie znać moja osoba. Nieco zmieszana i zaskoczona pytaniem rodzicielka moja odparła głosem pełnym ironii:
- Chciałam dać ci wybór


     Chciałbym teraz podziękować ludziom za ich mądre decyzje, które wpływają na życie zwykłych ludzi, takich jak ja. Też myślę że promocja cytryn w hipermarkecie to świetny pomysł :D

sobota, 16 października 2010

Co ja myślę o porwaniach:D

     Czasami codzienność zmusza nas do pomysłowości, zresztą sami o tym niejednokroć się przekonaliście. Pozwolę sobie dodać kilka wycinków z GG’adulstwa .

-Popijając czas winem?
-Nie! Udaję niepijącą, bo mi szkoda kasy na alkohol gdyż akurat on nie jest za darmo.

piątek, 15 października 2010

Pamiętnik, kartka nr 2

     Ciągnie mnie do ciebie, ciągnie mnie do ciebie moja drogo bez planu. Szkoła, obowiązki, jakkolwiek wypełniane, ale zapełniają czas. Jak z tym wszystkim można się pogodzić mając jednocześnie ducha nieogarniętych wypraw stopem. Obiecałem sobie, że pojadę gdzieś przed świętami, oby mi się udało…

     A w głowie wciąż nowe pomysły, czasami dziwne. Przeważnie dziwne? Ostatnimi czasy podjąłem niezbyt skomplikowaną znajomość z własnym słomkowym kapeluszem. Pomruczałem mu pośpiewałem. Ale przynajmniej moja gitara mogła płakać z radości rzewnymi łzami. Nawet napisałem limeryk o moim kapeluszu, po korekcie może kiedyś go tutaj dodam.

wtorek, 5 października 2010

Perpetuum Jazzile w utworze "Africa" polecam :D

Świetny występ chóru Perpetuum Jazzile w utworze "Africa". Swoją drogą, ten występ powinni polubić nawet najśmielsi przeciwnicy wszelkiego rodzaju opadów atmosferycznych.

naprawdę warto wstukać "Perpetuum Jazzile" w wyszukiwarce na youtube, bo bije od nich pozytywna energia...
pozdrawiam zaglądających :)

wtorek, 28 września 2010

Śmiechu mi trzeba przede wszystkim :D

     Ten utwór SDM'u dopadł mnie jakoś ostatnio i żyłem się z nim na tyle, że wylądował tutaj.
 
"Zawsze si.ę radujcie."
(1 Tes 5,16)

piątek, 24 września 2010

Pamiętnik, kartka nr 1

     Dzisiaj piątek, w sumie zwykły dzień, jednak strasznie mnie swoimi pomysłami zaskoczył. Zajęcia szybko się skończyły, byłem około południa w domu. Po szybko spożytym obiadku „poleciałem” na działkę do wuja, żeby wypapować mu dach, cokolwiek by to nie znaczyło(wypapić, zapapic, te słowa też fajnie brzmią).  

niedziela, 19 września 2010

Wino, wino to piękna esencja owocowej namiętności.

     Przelałem w końcu wino, wino takiego trzcinowego zabarwienia. Kiedyś, gdy opowiadałem jak ów napój się robi, kolega z niedowierzaniem patrzył w moją stronę. Tylko tyle? Wystarczy zalać tylko owoce wodą i cukrem?

środa, 15 września 2010

Co w życiu jest naprawdę potrzebne.

     Kiedy świat zwiedza się jeżdżąc stopem, bardzo przydatną rzeczą jest zeszyt. Można w nim napisać wielkimi literami gdzie chcemy jechać. Potem ów wpis należy skierować wprost na zaskoczone miny kierowców i czekać na litość. Jednak różni ludzie inaczej reagują. Jedni w akcie heroizmu próbują powiedzieć coś bardzo ważnego za pomocą wiązki dla nikogo nie zrozumiałych gestów. Inni stukają się w głowę i jadą dalej nie zawracając sobie głowy biednym mną. Jednak najgorszą spotykaną dość często możliwością jest zupełny brak interakcji u kierowcy.

wtorek, 7 września 2010

Pierwsza praca domowa na WOK

Wyjaśnij, jak rozumiesz zdanie Platona: „Ciało jest więzieniem dla duszy”.

     Najprościej mówiąc, Platon zapewne chciał podkreślić tym pewnego rodzaju hierarchię bytów. Skoro to dusza ma męczyć się w ciele, widocznie według niego, dusza jest tym doskonalszym, ciekawszym bytem. Uogólniając, należało by w przód powiedzieć, iż Platon widział w człowieku dwa rodzaje bytu – materialną i duchową. Idąc za jego tropem, myślę iż wszystko co tworzy się z materii kiedyś przeminąć nie omieszka.

niedziela, 5 września 2010

"Gdy patrzę na gwiazdy, dusza moja wyrywa się do nieba, a ziemia mi brzydnie".
św. Grzegorz I Wielki

 „Dzisiaj chciałbym być poetą i Świętym, aby zaśpiewać najpiękniejszy na ziemi hymn: hymn o miłości. Chciałbym sprawić, aby melodia, która rozbrzmiewa w niebie, odbiła się echem tu, na ziemi.” 
Alojzy Orione

czwartek, 19 sierpnia 2010

Jutro wyruszamy, od jutra zaczną się dziać przepiękne rzeczy

     Sięgając do wspomnień, dzień 20 sierpnia wywołuje wyjątkowe uczucia. Jest on dla mnie początkiem roku, początkiem nowego Ja, dlaczego?

     Zapytał mnie kiedyś kolega, czy mam słowa(czy takowe istnieją), które przywołują we mnie wspomnienia, uczucia. Pytanie wydało mi się banalne, wręcz zadane przez pokrzywdzonego człowieka. A gdzie słowo „mamo”, „tato”, albo niezwykłe „Ojcze” z modlitwy Ojcze nasz. Dla mnie jednym z takich słów stała się „pielgrzymka”. W tym roku już „542 Piesza Pielgrzymka Pabianicka na Jasną Górę”, ja byłem zaledwie kilka razy.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Uśmiech tak dużo daje, a nic nie kosztuje

     Na dobry początek filmik, który nie raz poprawił mi humor. Często się zastanawiam, jak nas wiele kosztuje, ten jeden mały uśmiech.



"Gdy nie masz nic do ofiarowania, ofiaruj uśmiech"
przysłowie chińskie

Witam Cię! drogi czytelniku.

"Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń 
zawsze otwarta w połowie". 
                                                     Wiesława Szymborska

     Ona prawie zawsze mnie zaskakuje, moja nietuzinkowa codzienność wymknęła się już z rutyny, za którą kroczy spora rzesza ludzi. Walka o radość i uśmiech sprawia mi ogromną przyjemność, ale zarazem daje ogromną siłę, siłę na to bym kroczył - z uśmiechem.