"Gdyby ludzie zamieszkujący planetę, na której nie kwitną kwiaty, mogli je poznać, stwierdziliby, że my, ziemianie, musimy chyba szaleć z radości, mając je wciąż wokół siebie".
Iris Murdoch

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Eeeee..... dupa :D jaka ta dupa ładna...


     Ludzi dławią pytania. Mało ludzi odpowiada. Wiele ludzi pyta. Mało ludzi mówi. Jeszcze mniej słucha. Jeszcze mniej uczy się by mówić. Inni ćpają, piją i umierają. Ci co mówią umierają. Ci co pytają… Ci co nie dostają odpowiedzi szaleją. Ci którzy szaleją, robią głupoty. Chyba, że szaleją pozytywnie. Pozytywne szalenia, a cóż to takiego. Czy to maj jakąś definicję? Kogóż to obchodzi. Chodzi o uzyskiwanie informacji i kompetentne o odpowiedzi zabieganie. Kogo odpowiedź niezadawana, pozostaje człowiekiem niezadowolonym.

     Oglądam sobie album , trochę specyficzny, jedyny w swoim rodzaju. Album zatytułowany „ŻYCIE OBOK CIEBIE”. Brzmi strasznie. Patrzę… Zastanawiam się… Szukam odpowiedzi… Ale to nie moje pytania są najistotniejsze. W albumie jest zapisanych mnóstwo cudzych pytań.
Człowiek dobry dla innych? „DOBRY CZŁOWIEK” To dopiero pojęcie kosmiczne, jak by nie z tej orbity. Abstrakcja, groteska, fikcja czy rachityczne odbieranie fal innych cywilizacji? Aż dziw, że udaje nam się wykombinować ze słów znaczenie „DOBREGO CZŁOWIEKA”. Dla wielu to fikcja.

- Znasz jakiegoś dobrego człowieka?
- A co masz na myśli…?

     Z dobrym człowiekiem jest jak z porządkiem na chodniku. W ogóle nasze życie przypomina mi trochę ulicę. Wywalamy coś gdzie popadnie, zapominamy o istotnych sprawach nic z nimi nie czyniąc. Potem się dziwimy, że nikt nie sprząta.

- Wierzysz w cuda?
- Chyba oszalałeś!... Cuda dla moherów…

     A cuda się zdarzają. Przecież na ulicy przejdzie ktoś i posprząta. Czasami. Tak i w naszym życiu czasami przechodzi jakiś anioł obok nas. Tylko, że on nie zbiera śmieci na siłę. On czeka, aż ty wykonasz pierwszy gest. Choćby tylko na to, żebyś pomyślał, czy by się nie schylić. Wystarczy chcieć. Aleja która utonęła w brudzie jest do uratowania. Przy pracy i cierpliwości można zasadzić na niej kwiaty i cieszyć się miłą wonią i wielobarwnymi mozaikami. Cud? Eee… zwykła praca. Cuda to zwykła codzienna praca. Praca nad sobą? A może patrzenie na świat. Nie wiem :) Ale cuda nie są tylko dla moherów, czy nawiedzonych ludzi.

Życia cud, jak pięknie…

TSA - spóźnione pytania

piątek, 28 stycznia 2011

Pamiętnik, kartka nr 10

Kiedy można powiedzieć wszystko i o nic się nie bać, cudowne.

Prawdziwy przyjaciel, jest prawdziwym człowiekiem.

Kiedy się jedzie rowerem w środku zimy można zostać odebranym nieco inaczej.

    Cieszę się, że jestem dzieckiem. Bo przecież przyjaciele są jak dzieci? Dorośli zazwyczaj są nieufni. Boją się o wszystko. Czy znam nieodpowiednich dorosłych? Skądże znowu. Co ja gadam. Znam wspaniałych dorosłych ludzi, którzy mają przyjaciół. Bardzo lubię słuchać opowieści, jak dwie skromne kobiety toczą wojnę na poduszki podczas wyjazdu. Ale to są rzadkości, okazy…

Moonrise: Brian Crain

wtorek, 25 stycznia 2011

Katarzyna Pakosińska - Aria ze śmiechem

Pamiętnik, kartka nr 9

     A dzisiaj przeżyłem szok. Ksiądz przyszedł po kolędzie i kazał mi grać na gitarze. Zawstydziłem się. Wcześniej opowiadał, że chce zrobić kapelę rocka katolickiego. Udało mi się popsuć kilka akordów. I tak był zadowolony, choć nie wiem dlaczego. Wcześniej aż ukląkł abym coś zagrał. Udawał wzruszonego, jak ma gitara wydała kilka dźwięków, choć słyszał, że była rozstrojona. Dziwne to wszystko.

     Ostatnio miałem imieniny. Nie było mnie w domu, byłem w Krakowie. Kiedy już przyjechałem, mama nie omieszkała urządzić rodzinnego party. Rozmowy zaczęły się niewinnie. Zacząłem opowieść o przeżyciach w centrum małopolski. Pochwaliłem się, że miałem gdzie spać, i dlatego nie musiałem iść na Wawel skorzystać z darmowej łazienki. Nic w tym dziwnego i budzącego jakieś rozterki, ale moja babcia nie dosłyszała. Powtórzyłem, babcia nadal nic nie zrozumiała. A ponieważ wszyscy mieli dobre humory pozwoliłem sobie na lekkie obniżenie poziomu wypowiedzi i ryknąłem stonowanym wrzaskiem „Nie byłem na Wawelu, bo miałem gdzie się załatwić. A na Wawel chodzę zazwyczaj dla tego, że jest tam darmowy SRACZ”. Babcia usłyszała, rodzina popadła w jeszcze lepszy humor. Nawet po komentarzu babci „Jak ty się mariusz odzywasz, tak można co najwyżej przy zalewajce gadać ”. Słowa te pełne są rodzinnych wspomnień. Kiedy żył jeszcze dziadek, a ja byłem brzdącem często przesiadywałem u babci. Czego jak czego, ale tego, że w sobotę jest zalewajka mogłem być pewien. A dowcipy dziadka :D no cóż, lubił poruszać dość kontrowersyjne tematy, jak by nie patrzeć, które byle jak się miały do eleganckiego i wychowawczego zachowania. Babcia dodała potem „ee tam do zalewajki, chyba do zalewajki bez ziemniaków”. Wnioskując, taka zalewajka bez ziemniaków to pewnie wersja biedniejsza, mniej szlachetna o ile można mówić, że zalewajka to szlachetna polewka.

     Potem zmieniliśmy temat. Gadaliśmy o trupach, grobach i tym podobnych. Babcia znów zaczęła wspominać coś o zupie z soboty, ale nie było to już tak efektowane jak za pierwszym razem.

     A po co ja to pisze? Nie wiem. Pewnie z nadzieją, że to kiedyś przeczytam i wspomnę tą zacną rodzinną imprezkę. Było dobrze, i zabawnie. Nawet udało mi się zamknąć, szybciej niż bym się spodziewał, wszelkie tematy polityczne. Jestem dumny.

     A wszystko, co prawda skrótowo, opisałem sobie na odwrocie biletu PKP z 1 stycznia tego roku. Jaka relacja, głupie pytanie :D wiadomo że „Kraków Główny – Łódź Kaliska”.

     Czy znudził mi się Kraków? O nie! To się stać nie może.

Ennio Morricone (Yo-Yo Ma) The Lady Caliph - Nocturne

sobota, 22 stycznia 2011

post: BEZ NAZWY

     Gdyby ktoś chciałby się czepiać, mógłby powiedzieć, że należało by zamknąć tego bloga po tym wpisie. pewnie miałby ów czep wiele racji. Ale...

     Dar ludzi, dar bycia z aniołami. Ktoś powie: nie ma rzeczy doskonałych! kłamie. Ktoś powie: na ziemi jest źle: kłamie. Ten kto kłamie nie zna życia. Tylko śmierć chce się oszukać. Żyjąc w nieustannych próbach ucieczki przed śmiercią ludzie pozapominali co znaczy słowo żyć. Nie, zapomnieli o czymś o wiele cenniejszym. zapomnieli że mogą żyć.

całe życie.
uczą nas, cały czas słów...
uczą formuł, sekwencji...
całych zdań... i wierszy...
a słowa to nic...
słowa to tylko... złudzenia...
Dostałem książeczkę i kilka cukierków. Dostałem kilka słów. A słowa były cenniejsze. Wszystko co mam nie istnieje. Zapomniałem nawet o sobie. Nie muszę o niczym pamiętać. Wystarczy jedynie choć światełko wiedzy.
Pewnie "SŁOWO CIAŁEM SIĘ STAŁO" ale słowo Boga. a człowieka słowo? 
Chyba że przez człowieka mówi Bóg...
nic nie wiem. nic nie rozumiem. cieszę się jak głupi. głupi. głupi... 

komentarze, ee... zapraszam do życia :D

Kamiński - Jesteś światłem

czwartek, 13 stycznia 2011

NIebo...

     Musimy często myśleć o raju, aby pragnąć go coraz goręcej, ponieważ jego wspominanie zapala w nas pragnienie osiągnięcia go. 
św. Albert Wielki

  • Czy dzisiaj człowiek może pozwolić sobie na spacer w chmurach?
  • Nauczono nas marzyć?
  • Zapalono w nas pragnienie do doskonałości?

     Zapomniałem, jak pięknie spacerować po niebie. Zapomniałem, jak to jest wpaść w radosną toń. Zapomniałem? Budzę się dopiero z ludzkiego snu, ze snu „świata”. Przebudzenie daje zupełnie inne spojrzenie. Zupełnie innego rodzaju siłę, spokój.

Zatopienie się w dźwięku nieba…

Czy to dla tego warczy mi w uchu od trzech dni? Minęło. Przeszło na gardło. Komuś się nie podoba, że można się cieszyć ze wszystkiego. Ja jeszcze nie umiem…

Nauczę się, nauczę cieszyć się mimo wszystko, to cel życia.

Mojego życia.
pozdrawiam odwiedzających,
fajnie, że jesteście :D

Osiem błogosławieństw

     Niektórzy jadą do raju pociągiem, inni karetą, a jeszcze inni idą na piechotę. Jednak ci ostatni mają większą zasługę od innych i najwyższe miejsce chwały w Raju.
św Paweł

środa, 12 stycznia 2011

Rozmowa z Dywanem

     Zastanawiałem się dzisiaj. Mam bałagan w głowie, a słowa moje w chaotyczny sposób wypadają z mej gardzieli. Zaskakuje mnie moja bezwstydność i lekkość w zachowaniu. Zaskakuje dysproporcja smaków w myślach. Chaotycznie dobrane skarpety, idealnie przypominają mą postawę. Jedna w kropki, druga w ciapki, czy odwrotnie, nie pamiętam. Ciekawi mnie czy jest to kwestia, czy niesie ze sobą jakąś , jakieś coś. Ale takie coś, co sobą reprezentuje choćby cokolwiek. Zastanawia mnie moja stosowność. Bycie niestosownym? Czy to coś gorszącego. Jak subtelnie zabrzmi to słowo dla drugiego człowieka, a ile wywoła kontrowersji u innego. Bezwstydny wstydu nie zaznaje? Nie, to jakiś absurd! Człowiek lekki, ale jak lekki? Lekki w byciu, czy obyciu? Lekki w życiu, czy lekki w manipulowaniu? Jakie są jeszcze rodzaje lekkości? Dzisiaj świat zagadką jest w moich oczach. Nic co piszę, nie mówi o mnie nic. Czy było by stosownym powiedzieć: To co piszę, mówi o mnie nic? Skąd ja mam wiedzieć, jak jedno słowo może mieć u danego człowieka oddziaływać? Czy rzucać słowami w twarz i patrzeć na reakcje, obserwować, i wnioskować?

     Dobra, zagadek dość. Wyjrzę przez okno, odprężę mą wyimaginowaną odpowiedzialność za słowa. A w szybie widzę siebie, no i jak tu się wyłączyć? Albo jak się tu włączyć. A gdzie we kwiaty odziane pagórki? A gdzie zielono śpiewające ptaszki?

Chciałbym latać z parasolką w dłoni

pozdrawiam czytających, zachęcam do komentowania :)

Słowik

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Gdy się świeci niewiaście cyc.

     Czasami człowiek idzie ulicą i się zastanawia, czy na pewno z jego głową wszystko w porządku. Bywa, że krocząc zupełnie przypadkiem, przez zimową kurtkę, którą niesie na sobie dama z naprzeciwka, zaświeci nagle telefon, i pierś jej jakoby lampą była. Od czasu do czasu słońce przyjemnie człowieka połechce, który wygląda przez okno i doszukuje się wiosny. Są dnie, tego jestem pewien, gdy zimno wszędzie, a ptaszki wesoło zabawiają, na tyle by wyłączyć kolejną wariację.

Naszło zastanowienie…

     Słuchając wariacji  stajemy się wariatami? Nie, to chyba kwestia wskazówki zegara. Z każdym dostojny i jedynym w wieczności uderzeniem, zostajesz większym wariatem. Tak, mówię to do ciebie, ty który to piszesz…

!!!UWAGA!!!
Jako jedyni  powiemy ci prawdę. Nie bój się, prawda wyzwala…
END.

     Tak, cóż za przestępstwo. Gdy strzela się na prawo i lewo, nie zważając, że na drodze kuli bywa czasami więcej a niżeli sam tlen i zanieczyszczenia, popełnia się niesubordynacje.  Kwintesencja chamstwa, gdy się rzuci bel na w objęcia czerni? A może szalony romans?

Znów nic nie wiem…

Pozdrawiam tych którzy czytają :D Zawsze możecie rzucić jakiś temat :D nie ma nic słodszego od darmowego deseru…

czwartek, 6 stycznia 2011

Pamiętnik, kartka nr 8

     Na dzień dzisiejszy świat mnie w pełni zadawala. Kiedy się cieszy, choć dookoła smutek. Kiedy się wierzy, choć żyje się niby na pustyni. Kiedy się biegnie, gdy ktoś dawno uciął nogi. O jak pięknie być „naćpanym barankiem”.  Choć tak wiele się nie rozumie, się dalej idzie. Prosiłem o przeciwności, dostałem. Prosiłem o radość, dostałem. Prosiłem o wiele, a dostałem jeszcze więcej. Prosiłem by więcej nie prosić, i ludzka natura przegrała. Jest dobrze. Gdy wokoło popiół, jest siła, gdy wokoło wycieńczenie, jest moc. Jaką mi to sprawia przyjemność. Nawet pisanie szyframi, nawet bycie ostrożnym, nawet próba by żyć cnotami. A pokorą zdobywa się świat… A zaraz myśl zrodziła się taka: a pokora uciekasz przed rozwścieczonymi obiektywami krwiożerczych reporterów. Skromności ma, gdzież uciekłaś? Ty mi do siebie mapy nie zostawiłaś, a ja cię mam szukać? Znalazłem. A czego szukałem? Czy głupota, nie, czy wewnętrzny spokój tak na zewnątrz wygląda? To chyba cecha osobista. Nie spotkałem dziwka jak ja. Ale spotkałem ludzi spokojnych na sercu. Tak, to wiele mówi.

     Dawno nic nie pisałem. Przerzuciło mi się na gadanie. Na początku krzywe, niezgrabne, niemalże rachityczne zdania, po woli nabierały sensu. Nawet na policzkach nabrały powabnego różu. Czy ja wszystko muszę uosabiać? Czy tak jest lepiej, czy gorzej? Jak bardziej poprawnie, jak winienem?

     Jestem człowiekiem zadowolonym, pośród smrodu trupów, czy to nie czysty egoizm, brak manier, braku etyki? Czy ktoś wśród sterty odorem przepełnionych ciał zwykł był się śmiać? Czy ten śmiech to śmiech? Czy inny rodzaj ogłupienia, ucieczki? Nie, po co uciekać. Gdy świat… Ja nie uciekam, ja się po prostu cieszę. Cieszę się z kupy trupów? Nie, to było by obrzydliwe, cieszę się z siebie. I jest w tym wiele pokory. Jakie to piękne. Mariuszu, ty wiesz o co chodzi. I ktoś wie jeszcze. I dobrze.